Ukraina walczy. Mimo defetystycznych prognoz wielu ekspertów, wojska ukraińskie stawiają dzielny opór rosyjskiej ofensywie, która jednak stale postępuje. To nie przewaga w uzbrojeniu, liczebności wojsk jest po stronie obrońców, lecz poświęcenie, odwaga i wysokie morale żołnierzy, cywilów oraz elit politycznych. To zwycięstwo ducha walki wynikającego z ukraińskiego nacjonalizmu, rozbudzonego i wzrastającego w społeczeństwie ukraińskim od wydarzeń na Majdanie i agresji rosyjskiej na Krymie i wschodzie Ukrainy.
Wojna za naszą wschodnią granicą, rakiety spadają kilkadziesiąt kilometrów od polskiej granicy, stolica sąsiedniego państwa i wiele innych miast są bombardowane. Wizja wojny, tak mentalnie odległej, uważanej za wyraz czasów dawnych, „niecywilizowanych”, relacjonowanej dzięki wszechobecności mediów społecznościowych zawitała do powszechnej świadomości.
Czas najwyższy na głęboką refleksję, nie tylko polityczną czy militarną, lecz również cywilizacyjną. Wojna to kolejna porcja dynamitu podłożona pod cieplarniany pałac konsumpcji, hedonizmu i indywidualizmu świata Zachodu, którego mentalność rozprzestrzenia się w Polsce z zabójczą prędkością, przyczyniając się do degeneracji życia wspólnoty i jednostek na poziomie indywidualnym.
„Reaktywacja pierwotnych zagrożeń zastaje nas rozpieszczonych, zniewieściałych i zdziecinniałych. To przepis na tyleż spektakularną, co żałosną klęskę, jak to już wielokrotnie w historii bywało; łącznie z przypadkiem, gdy stosunkowo marginalne liczebnie hordy najeźdźców rozbiły w pył wielkie imperium rzymskie” – pisze Bartłomiej Radziejewski w tekście o znamiennym tytule Memento Belli.
CZYTAJ TAKŻE: A więc wojna
Duch walki, patriotyzm, poświęcenie dla wspólnoty – wszystko to, co pokazują właśnie obywatele Ukrainy jest totalnym przeciwieństwem wzorcowego modelu człowieka Zachodu – indywidualisty, pacyfisty, realizującego siebie, niezdolnego do poświęceń dla wspólnoty, dla wyższego dobra. Ten archetyp nowoczesnego konsumenta kosmopolity nachalnie promowany przez współczesną popkulturę jest największym mentalnym zagrożeniem dla przetrwania i rozwoju zarówno Polski, jak i całego świata zachodniego.
Wobec powrotu zagrożeń z kanonu podstawowego, trzeba powiedzieć wprost: promowanie postaw pacyfistycznych, podważających sens poświęcenia dla wspólnoty to dywersja ideologiczna i zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego państwa. Dywersja ta, promowana przez szereg społecznych „postępowców”, okazuje się jedynie wyrazem głupoty bądź naiwnego idealizmu.
Świata z piosenki Lennona, świata bez granic, świata wiecznego pokoju, świata powszechnego ludzkiego braterstwa nigdy nie było i nie będzie. Teraz czas, by lewica i liberałowie ostatecznie sobie to uświadomili i przestali szkodzić bezpieczeństwu nas wszystkich. Jak trafnie zauważa Radziejewski we wcześniej wspomnianym tekście, „Liberalizm [z dodatkiem szeregu lewicowych, emancypacyjnych, kosmopolitycznych i pacyfistycznych naleciałości – przyp. autora] skutecznie zanegował ideę poświęcenia życia dla wspólnoty w imię indywidualizmu oraz instytucję wpajania cnót w imię wolności. Równie efektywnie uśpił czujność opinii publicznej absurdalnymi wizjami »wiecznego pokoju« i »końca historii«. Finalnie, stał się zagrożeniem dla samego siebie, rozbrajając tak państwo, jak i obywateli na czas zagrożeń ze strony m.in. mało indywidualistycznych agresorów. Kto będzie dziś bronił liberalnych wartości przed ewentualną inwazją zewnętrzną? Aktywiści LGBT, feministki, pracownicy korporacji?”
CZYTAJ TAKŻE: Świat bez granic
Tytuł opublikowanego na łamach należącego do Onetu serwisu NOIZZ tekstu „Ten kraj mnie okrada. Nie będę go bronić”. Zapytaliśmy czytelników o obowiązkową służbę wojskową w dniu napaści Rosji na Ukrainę to nic innego niż kształtowanie postaw sprzyjających agresorowi, w sposób oczywisty wymierzonych w polskie bezpieczeństwo. Zresztą Onet sukcesywnie pracował na miano medium wpisującego się w walkę informacyjną wymierzoną przeciw Polsce, publikując szereg materiałów ocieplających wizerunek Władimira Putina czy promujących protesty wymierzone w ochronę polskiej granicy wschodniej. O dziwo, jawnie prorosyjskie poczynania mainstreamowego serwisu informacyjnego, którego właścicielem jest niemiecki kapitał, nie spotykają się z szeroką krytyką środowisk tropiących wszędzie „rosyjskich agentów” i „trolli Putina”.
Nadzieja w państwie narodowym
Wydarzenia na Ukrainie są kolejnym dowodem na kluczową rolę polityczną państw narodowych. To one w sytuacjach kryzysowych wciąż wiodą polityczny prym. Przypomnijmy, że pierwszego dnia wojny Ukraina była osamotniona, a prezydent Zełenski ubolewał nad brakiem wsparcia zachodnich partnerów. Osamotnienie przerwały dopiero deklaracje poszczególnych państw narodowych dotyczące pomocy, których nacisk spowodował uruchomienie działania instytucji ponadnarodowych, a także ośmielenie do pomocy państw dotychczas prowadzących politykę zdystansowania wobec Ukrainy, jak m.in. Niemcy.
Przypomnijmy, że to odważna postawa części państw flanki wschodniej NATO i zapewne nacisk amerykański spowodował refleksję w niemieckim establishmencie. Jeszcze do niedawna Niemcy blokowały dostarczanie broni na Ukrainę, mimo zapewnień Stanów Zjednoczonych o nieuchronności wybuchu wojny. Obecna sytuacja pokazuje, że oddanie kompetencji w zakresie polityki zagranicznej oraz obronnej w ręce wspólnych europejskich instytucji nie jest w interesie Polski, podobnie jak budowa europejskich sił zbrojnych, kosztem własnego, narodowego potencjału obronnego.
Warto zauważyć, że to dzięki bitności i nawiązywaniu równorzędnej walki wojska ukraińskie otrzymały pomoc. Sojusznicy widząc, że sprawa wcale nie jest rozstrzygnięta, a ofensywa Rosji nie osiąga zakładanych celów zaczęli oferować coraz szerszą pomoc militarną i wywierać naciski na Moskwę. Pokazuje to, jak istotny jest samodzielny potencjał militarny w pierwszych godzinach i dobach konfliktu, który pozwala sojusznikom i organizacjom międzynarodowym „zebrać się do kupy” i rozpocząć działania pomocowe.
Wojna za naszą wschodnią granicą już służy szeregowi bezrefleksyjnie prounijnych środowisk w Polsce jako argument za „zakończeniem sporów z Unią Europejską”, czyli bezwarunkowym poddaniu się federalistycznemu mainstreamowi i zrzeknięciu się polskiej suwerenności. Takie tendencje, nawoływania do pogłębienia integracji, przyjęcia waluty Euro jako gwaranta bezpieczeństwa będą postępować.
Unijni federaliści mogą chcieć wykorzystać kolejny krytyczny moment jako szansę na integracyjną ucieczkę do przodu, podobnie jak wykorzystano pandemię przeforsowując uwspólnotowienie długu. Należy temu przeciwdziałać, przypominając opieszałość i flirty z Rosją szeregu państw zachodniej Europy.
Choć widać znaczącą zmianę w polityce licznych państw, w moim przekonaniu nie oznacza to wcale zmiany trwałej. Moment sprawdzianu przyjdzie dopiero po zakończeniu walk i negocjacji politycznych. Wszak lata „dyplomacji kupieckiej” Niemiec i szeroki lobbing niemieckich środowisk biznesowych, posiadających szeroki wpływ na niemieckie elity może spowodować, że obecny antyrosyjski zwrot nie będzie ani silny, ani trwały. Podobnie z szeregiem innych państw płynących niejako z prądem antyrosyjskich deklaracji politycznych. Pytanie, ile w tej polityce realnej zmiany nastawienia wobec Moskwy, a ile zwykłego konformizmu wywołanego chwilową sytuacją, pozostawiam otwarte.
Wojna trwa, Rosja ma przewagę, a ostateczny wynik tego konfliktu wciąż nie jest znany. Zadziwiający jest jednak ten wszechobecny w Polsce hurraoptymizm, Ukraina całościowo nie wygrywa, choć odnosi szereg taktycznych zwycięstw. Studźmy emocje, chłodno kalkulujmy i nie wierzmy bezrefleksyjnie wojennej propagandzie. Ważną lekcją z trwającego konfliktu jest unaocznienie znaczenia siły jaką jest poczucie narodowej wspólnoty i poświęcenie w imię wyższych celów. „Jeżeli jakiś naród lęka się ciężaru i ryzyka politycznej egzystencji, to zawsze pojawi się jakiś inny, który ten ciężar z niego zdejmie, przejmując odpowiedzialność za »ochronę przed wrogiem zewnętrznym«, a co za tym idzie, przejmując władzę polityczną” – pisał Carl Schmitt w Pojęciu polityczności. I my nie możemy się lękać. Wzmacniajmy przede wszystkim własny potencjał obronny będący najważniejszym gwarantem naszej niezależności i niepodległości.
fot: twitter/@ua_parliament