Éric Zemmour: Czas na rekonkwistę Francji! [Całość przemowy]

Słuchaj tekstu na youtube

Publikujemy pełną treść mowy Érica Zemmoura, wygłoszonej 5 grudnia na wiecu inaugurującym jego kampanią wyborczą na prezydenta Francji. Zemmour ogłosił na nim powstanie swojego ruchu politycznego, nazwanego Rekonkwista. Przedstawił pierwsze konkretne propozycje programowe. Przede wszystkim jednak wezwał Francuzów, by walczyli o przetrwanie swojego narodu i ostro zaatakował francuską elitę polityczną. Warto zapoznać się z tą mową, bo charakterystyczny język Zemmoura i jego zdolności oratorskie są jedną z głównych przyczyn jego popularności. Przemówienie przetłumaczył Adam Gwiazda. Wyróżnienia od redakcji.



Witam wszystkich, witam moich przyjaciół… Dziękuję za powitanie! To jest niesamowite… Co za atmosfera! Jakie to uczucie być tutaj, przed wami, w Villepinte. Naprawdę, dziękuję, dziękuję z głębi serca! Wysłuchałem słów tych, którzy przemawiali przede mną: dziękuję im. Dziękuję Wam moi przyjaciele! Dziękuję, że tu jesteście, dziękuję za wsparcie: wielkie zjednoczenie wreszcie się zaczyna! Jest was tu dzisiaj prawie 15 tysięcy. 15 tysięcy Francuzów, którzy przeciwstawili się politycznej poprawności, pogróżkom skrajnej lewicy i nienawiści mediów. 15 tysięcy Francuzów, którzy nie dają się zastraszyć i są zdeterminowani, by zmienić bieg historii! Bez fałszywej skromności przyznajmy, ze stawka jest ogromna. Jeśli wygram te wybory, nie będzie to tylko kolejna zmiana, ale początek rekonkwisty najpiękniejszego kraju na świecie.

Francja tyle wycierpiała i tak bardzo została zapomniana przez naszych kolejnych przywódców, że we wszystkich dziedzinach trzeba naprawić niezliczone błędy, które popełniono w ciągu ostatnich 40 lat. Gospodarka, ekologia, zamożność społeczeństwa, usługi publiczne, imigracja, przestępczość: nasz poważny i kompleksowy projekt, który dzisiaj zaczynamy przedstawiać Francuzom, nie jest w stanie uciec od żadnego z tych głównych problemów. Po nieodzownym czasie przemyśleń, obserwacji i rozeznania, nadszedł czas na program.

Kto był w stanie to sobie wyobrazić jeszcze kilka miesięcy temu? Władze podjęły decyzję, dziennikarze jej sobie życzyli, prawica ją zaakceptowała: kolejne wybory prezydenckie miały być jedynie formalnością, zaakceptowaniem pięciu kolejnych lat macronizmu.Francja miała dalej po cichu odchodzić z historii, a Francuzi mieli zniknąć w ciszy na ziemi swoich przodków. Ale w trybach machiny pojawiło się małe ziarenko piasku. To ziarnko piasku to nie ja. Tym ziarenkiem piasku jesteście wy. Powiem wam co udało się wam osiągnąć przez ostatnich kilka miesięcy. W czerwcu tego roku, we wszystkich mediach, w dobrym towarzystwie, we wszystkich instytutach sondaży wyborczych, sprawa była przesadzona, a wynik drugiej tury był znany wszystkim. Macron mógł tylko wygrać. Te wybory prezydenckie nikogo nie interesowały.

I wtedy zaczęła krążyć plotka. Tak, długo się wahałem… Ale pojawiliście się wy. Pojawiliśmy się. I zburzyliśmy ich misterne plany. Zerwaliśmy pakt milczenia między aktorami tej farsy. Odtąd nikt nie śmie przewidywać wyników nadchodzących wyborów. Mówiąc to, ważę słowa: wasza obecność jest dla mnie zaszczytem. To dla mnie zaszczyt, ponieważ przychodząc tutaj, wykazaliście się odwagą, fantazją i śmiałością. Poprzez swoje zaangażowanie wykazaliście więcej zapału, determinacji i oporu niż prawie wszyscy politycy ostatnich trzydziestu lat. Bordeaux, Lyon, Lille, Nicea, Ajaccio, Nantes, Rouen, Biarritz i dzisiaj Paryż: Francja wzywa pomocy, a Francuzi odpowiedzieli na to wezwanie. Od miesięcy nasze spotkania denerwują dziennikarzy, irytują polityków i wywołują histerię lewicy. Za każdym razem są wściekli na widok tych, o których myśleli, że zniknęli na zawsze! We wszystkich zakątkach Francji widzieli bowiem sale wypełnione po brzegi i przepełnione entuzjazmem. Widzą wasze flagi, słyszą wasze śpiewy i są zaskoczeni waszym entuzjazmem.

A politycznym fenomenem tych zgromadzeń nie jestem ja, ale wy!

Wasza obecność jest wyrazem narodu, który nigdy się nie poddał i który trwa wbrew wszelkim przeciwnościom. Zapomnieli o tym narodzie, nie docenili go. Myśleli nawet, że się go pozbyli, z dala od centrów miast, z dala od dzielnic wyższych sfer, z dala od ich mediów… Mylili się. Francuzi, którzy są tu od 1000 lat i którzy chcą pozostać gospodarzami we własnym kraju przez kolejne 1000 lat, nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Wasza odwaga jest dla mnie zaszczytem, ponieważ od miesięcy nie ma dnia, żeby nie atakowały mnie władze i ich medialne przekaźniki: wymyślają polemiki na temat książek, które napisałem 15 lat temu, wchodzą w moje życie prywatne, obrzucają mnie wyzwiskami. Ale nie mylcie się: prawdziwym przedmiotem ich wściekłości nie jestem ja, ale wy. Nienawidzą mnie dlatego, że nienawidzą was. Gardzą mną dlatego, że gardzą wami.

Przeciwko mnie wszystko jest dozwolone. Ściga mnie cała sfora: moi przeciwnicy chcą mojej śmierci politycznej, dziennikarze chcą mojej śmierci społecznej, a dżihadyści chcą po prostu mojej śmierci. W swoim szale popełnili jednak poważny błąd: ujawnili się. Za szybko nas zaatakowali. Jestem pewien, że za kilka tygodni Francuzi przejrzą na oczy i ich zabiegi staną się nieskuteczne. Popełnili błąd, desygnując mnie na jedynego przeciwnika. Myślą, że są naszymi wrogami, a są naszymi najlepszymi sojusznikami.

Jesteśmy już do tego przyzwyczajeni: przy okazji wyborów system, wraz z podporządkowanymi mu sędziami i stronniczymi dziennikarzami, za każdym razem starannie wyklucza kandydatów, którzy mu się nie podobają. Wiedzieliśmy, że przyjdą po nas i czekaliśmy na nich.

Chcą nam zakazać obrony naszych idei. Chcą mnie pozbawić praw wyborczych. Chcą wam ukraść demokrację. Nie pozwólmy im na to! Mają jeszcze jedną, ostatnią nadzieję: chcą, żebym nie pozyskał 500 podpisów [merów, radnych regionalnych lub posłów, niezbędnych do zgłoszenia kandydatury w wyborach prezydenckich]. A zatem zwracam się do merów Francji: drodzy przedstawiciele ludu, kierujący się zdrowym rozsądkiem, wolontariusze Republiki, macie moc, by przywrócić głos milionom Francuzów! Wykorzystajcie waszą moc! Nie pozwólcie, by ukradziono wam wybory.

Atakując mnie, nasi wrogowie popełnili drugi błąd: nie docenili Francuzów. Wyobrażali sobie nas jako śpiących i zmęczonych, uległych i zalęknionych. Ale nasz niezwykły naród ma wyjątkową w dziejach ludzkości odporność. Francja miała zniknąć już wiele razy. Ale za każdym razem daliśmy radę, za każdym razem podnosiliśmy się! Wydaje im się, że jesteśmy pełni urazy. Ale mylą się: w naszych sercach nie ma ani nienawiści, ani rozgoryczenia, a tylko determinacja i odwaga. W apogeum Rewolucji Francuskiej, Danton powiedział: „naród się ratuje, naród się nie mści”. Nie chcemy się mścić, chcemy ratować: ratować naszą ojczyznę, ratować naszą cywilizację, ratować naszą kulturę, ratować naszą literaturę, ratować naszą szkołę, ratować nasze krajobrazy i naszą przyrodę, ratować nasze firmy, ratować nasze dziedzictwo, ratować naszą młodzież. Ratować nasz naród.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy mogliście usłyszeć o mnie wiele rzeczy. Niektórzy mówią, że jestem brutalny. Tak, to mogło się zdarzyć, ponieważ jestem pełen pasji, ponieważ moje zaangażowanie jest całkowite, a Francja znajduje się na skraju przepaści. W ciągu tych ostatnich trzech miesięcy chciałem poruszyć temat przetrwania Francji. Czy myślicie, ze gdybym się mylił, to wszyscy inni zaczęliby mówić tak jak ja? Być może słyszeliście, że jestem „faszystą”, „rasistą”, „mizoginem”. Nie dajcie się oszukać! Faszysta? Tylko ja bronię wolności przekonań, wolności słowa, wolności debaty, wolności przekładania słów na rzeczywistość, podczas gdy oni wszyscy marzą o zakazie naszych zgromadzeń i skazaniu mnie.

Mizogin? Więc jestem rzekomo mizoginem… To jest jeszcze bardziej absurdalne: jako dziecko, jak to bywa w tych dużych rodzinach przybyłych z Algierii, zawsze otaczały mnie kobiety: moja matka, jej siostry, moje babcie. To kobiety mojego dzieciństwa, ukształtowały mój charakter, nawet bardziej niż mężczyźni. Były zarówno kochające, jak i wymagające, czułe jak i władcze. To moja matka zaszczepiła we mnie zamiłowanie do wysiłku i do dążenia do doskonałości. To ona również przekazała mi nieumiarkowaną miłość do Francji, elegancji jej sztuki życia, wyrafinowania jej obyczajów i literatury. To ona dała mi siłę, by przeciwstawić się wszystkiemu, by bronić tej Francji, którą tak bardzo kochała.

To dzięki jej doświadczeniom, a także dzięki jej wspomnieniom, które opowiadała mi w dzieciństwie, byłam w stanie zrozumieć wcześniej niż inni niesłychany regres, jakiego doświadczają dziś kobiety w dzielnicach, do których masowa imigracja sprowadziła cywilizację islamską, tak okrutną dla kobiet. Prawdopodobnie dlatego jestem dziś jedyną osobą, wraz z kilkoma odważnymi stowarzyszeniami, która bez fałszywej skromności wskazuje na oczywisty związek między imigracją zza Morza Śródziemnego a zagrożeniami, które z każdym dniem coraz bardziej ciążą na francuskich kobietach, na ich wolności, integralności, a czasami na ich życiu. A tymczasem feministki odwracają wzrok i mówią nam o piśmie inkluzywnym.

Rasista? Jestem jedyną osobą, która nie myli obrony swoich z nienawiścią do innych. Rasizm to przekonanie, że ci, którzy się od nas różnią, są gorsi, ponieważ są inni, i że tylko bezpośredni potomkowie Chlodwiga mogą być Francuzami. Jak ja, mały berberyjski Żyd z drugiego brzegu Morza Śródziemnego, mógłbym tak myśleć?

Nie, oczywiście, że nie jestem rasistą. Oczywiście, że nie jesteście rasistami. Chcemy tylko bronić naszego dziedzictwa. Bronimy naszego kraju, naszej ojczyzny, dziedzictwa naszych przodków, ktore powierzymy naszym dzieciom. Zachowanie dziedzictwa nie jest wrogiem nowoczesności, jest warunkiem jej istnienia. Tak, nasz sprawa jest większa niż my sami: walka o przekazanie naszym dzieciom Francji takiej, jaką znamy, Francji takiej, jaką sami otrzymaliśmy.

CZYTAJ TAKŻE: Antyrasizm, alibi dla przemocy politycznej lewicy

Dlatego właśnie staję dziś przed Francuzami, aby zostać ich prezydentem Republiki! Dlatego właśnie rozpoczynamy dziś wielką bitwę o Francję! Nasz ruch został zainicjowany we wszystkich regionach i we wszystkich departamentach. Dzień po dniu, godzina po godzinie, minuta po minucie witamy w naszych szeregach nowych śmiałków gotowych walczyć za Francję. Tak, rozpoczęła się rekonkwista! Rekonkwista naszej gospodarki, rekonkwista naszego bezpieczeństwa, rekonkwista naszej tożsamości, rekonkwista naszej suwerenności, rekonkwista naszego kraju!

Wyruszamy, aby odzyskać nasze pustoszejące wioski, nasze zdewastowane szkoły, nasze poświęcone przedsiębiorstwa, nasze zniszczone dziedzictwo kulturowe i naturalne. Wyruszamy na rekonkwistę naszego kraju, aby go odzyskać! „Rekonkwista” to nazwa tego nowego ruchu, który chciałem założyć. Dołączcie do nas. Przyłączcie się do rekonkwisty naszego kraju! Nasza kampania będzie się różnić od innych, bo ja się różnię od innych.

Tak, przyznaję to z pokorą: nie mam za sobą czterdziestu lat politycznego cwaniactwa i medialnej mowy trawy. Oni myślą, że to moja słabość: ja myślę, że to moja siła. Moja siła w tej kampanii polega na tym, aby poruszyć serca Francuzów moim stylem, moją osobowością, moją szczerością, a teraz moim projektem. Moja siła, by prowadzić nasz kraj bez kompromisów, bez tchórzostwa, bez słabości. W moim pojmowaniu polityki szczerość, spójność i uczciwość nigdy nie były wadami. W mojej wizji polityki walka idei, przekonania i entuzjazm to najpewniejsze atuty, by dotrzymać obietnic i nie zdradzić wyborców.

W moim pojęciu polityki zwracamy się do wszystkich Francuzów. Nie chcę wybierać między zamożnymi grupami społecznymi w metropoliach a Francją peryferyjną. Nie chcę wybierać między Francją miejską a wiejską. Nie chcę wybierać między Francją metropolitalną a zamorską. Nie zgadzam się na wybór między emerytami a aktywnymi zawodowo. Odmawiam wyboru między pamięcią o dniu wczorajszym, problemami dnia dzisiejszego i wyzwaniami jutra. W mojej wizji polityki prezydent Francji jest prezydentem całej Francji i wszystkich Francuzów.

CZYTAJ TAKŻE: Francuski Trump? Kim jest Eric Zemmour?

Nasza kampania właśnie ruszyła: będzie najpiękniejsza ze wszystkich! Chciałbym teraz złożyć wyrazy uznania wszystkim tym, którzy od miesięcy we mnie wierzyli, którzy prowadzili kampanię, agitowali, docierali do merów, aby umożliwić tę wielką walkę. Dziękujemy stowarzyszeniu Przyjaciół Érica Zemmoura, dziękujemy Pokoleniu Z. Brawa dla nich! To często wy i wasz entuzjazm, dodawaliście mi chęci do prowadzenia tej walki. „Dla Francuzów nie ma rzeczy niemożliwych” – pisał Cesarz [Napoleon]. Po raz kolejny udowodniliście, że miał rację.

Tak, wasza walka jest szlachetna, bo nie walczycie o siebie, o swoje przywileje, o swoje małe żywoty. Angażujecie się w coś znacznie większego niż wy sami: angażujecie się na rzecz Francji.Podobnie jak budowniczowie katedr, pracujemy dla jutra, pracujemy dla pojutrza. Angażujemy się na rzecz naszych dzieci i dzieci naszych dzieci. Wiemy, że historia jest bezlitosna, ale sprostamy jej, aby za sto lat Francja znów była drogowskazem, który oświetla świat, a nasz naród znów był podziwiany, budził podziw, zazdrość i szacunek. Odzyskanie siły i suwerenność w kraju pozwoli nam przejawiać siłę i wpływy za granicą, na scenie świata, który bardzo się zmienił i któremu musimy bez lęku stawić czoła.

Aby osiągnąć ten cel, wyruszamy na podbój władzy: jutro w Pałacu Elizejskim, pojutrze w Zgromadzeniu Narodowym! Potem przyjdzie kolej na regiony, departamenty, gminy… Wyeliminujemy jednego po drugim wszystkich lewaków u władzy, wszystkich tych socjalistów, którzy stali się macronistami, wszystkich tych macronistów, którzy stali się ekologami, wszystkich tych ekologów, którzy stali się islamo-lewakami. Aby wyeliminować ich wszystkich, będziemy musieli przekonać wszystkich Francuzów. To nasza misja, to wasza misja! Mamy wyraźny kurs, oparty na niezaprzeczalnych faktach, i od tej chwili będziemy przedstawiać solidne propozycje programowe.

Jak często powtarzam, jedną z rzeczy, która skłoniła mnie do kandydowania, było to, że mój syn powiedział do mnie: „Tato, opisujesz od 30 lat. Teraz nadszedł czas na czyn.” W wieku 63 lat przechodzę od opisu do czynu. Jestem gotów objąć stery naszego kraju. Jesteśmy gotowi spełnić oczekiwania Francuzów. Od miesięcy przemierzam Francję, spotykam Francuzów. Prześladują ich dwa lęki. Po pierwsze, wielki upadek: zubożenie Francuzów, upadek potęgi i zapaść szkolnictwa. Po drugie wielka wymiana populacji, której towarzyszy islamizacja Francji, masowa imigracja i brak bezpieczeństwa.

Wiemy, że w ostatnich latach Francja zubożała. Zdajemy sobie sprawę z trudności, z jakimi boryka się tak wielu Francuzów, aby związać koniec z końcem. Doskonale rozumiemy bolączki, z jakimi borykają się przedsiębiorcy w natłoku podatków, przepisów i regulacji. Cierpimy z powodu upadku naszej potęgi w świecie. Chcę rozwiać te obawy. Aby zapobiec ubożeniu pracowników, chcę, aby płace netto były wyższe. Taka różnica między wynagrodzeniem netto i brutto nie jest normalnym zjawiskiem. To nienormalne, że pensja brutto jest tak wysoka dla przedsiębiorców, a pensja netto tak niska dla pracowników. Chcę przywrócić siłę nabywczą najskromniej zarabiającym: dlatego ograniczę płacone przez nich składki, aby każdego roku oddać 13. miesiąc pracownikom zarabiającym stawkę minimalną. Co miesiąc będą otrzymywać dodatkowe 100 euro. To tylko sprawiedliwość: wszak to owoc ich pracy.

Nie wyobrażam sobie, aby pracownicy, zwłaszcza ci najubożsi, finansowali ze swoich wydatków model społeczny [państwo opiekuńcze], który się rozrósł, ponieważ jest otwarty na wszystkich z całego świata. Solidarność musi znów stać się narodowa i w trakcie tej kampanii nie przestanę wracać do tego tematu, aby Francuzi mogli wyjść ze spirali upadku. Aby zapobiec ubożeniu naszych przedsiębiorstw, w ciągu kilku pierwszych tygodni mojej kadencji znacznie obniżę podatki od działalności produkcyjnej dla wszystkich przedsiębiorstw, ponieważ niewłaściwe jest opodatkowanie przedsiębiorstwa, zanim jeszcze miało ono szansę na osiągnięcie zysku. Chcę, aby więcej małych przedsiębiorstw korzystało z obniżonej stawki podatku od osób prawnych: dlaczego dużym przedsiębiorstwom, posiadającym armie ekspertów podatkowych, udaje się płacić mniejszy podatek od osób prawnych niż naszym małym i średnim przedsiębiorstwom? Chcę, aby odzyskały pole manewru, aby miały możliwość inwestowania i zatrudniania!

CZYTAJ TAKŻE: Nadchodzi wielkie starcie na francuskiej prawicy. O co chodzi w konflikcie Zemmoura i Le Pen?

Aby nasz kraj przestał ubożeć, wybieram reindustrializację. Powtarzam to od lat, w czasach, gdy tak zwani poważni ekonomiści kpili z nas. Chcę, aby Francja znów stała się światową potęgą przemysłową. Tak, aby znów stać się potęgą, Francja musi stać się krajem przemysłu. Ponieważ przemysł tworzy miejsca pracy, jest źródłem innowacji, bogactwa i gwarantuje naszą niezależność. Generał de Gaulle i Georges Pompidou dobrze to rozumieli. Ponieważ jest ona synonimem postępu społecznego, chcemy odzyskać tę przemysłową Francję robotników, inżynierów, małych, średnich i dużych firm!

Aby pomóc naszym przemysłowcom, proponujemy niższe podatki, mniej norm i więcej zamówień: oprócz obniżenia podatków od produkcji, wymusimy, aby zamówienia publiczne faworyzowały przedsiębiorstwa francuskie. Nie ma powodu, dla którego wszystkie kraje na świecie miałyby zastrzegać zamówienia publiczne dla przedsiębiorstw krajowych, podczas gdy Francja wybiera systematycznie zagraniczne z powodu budżetowego i europejskiego dogmatyzmu. Aby wdrożyć tę politykę, stworzę potężne Ministerstwo Przemysłu odpowiedzialne za handel zagraniczny, energię, badania i rozwój oraz surowce.

Rozpoczniemy proces upraszczania administracji bezpośrednio pod egidą Pałacu Elizejskiego. Dlaczego nasze państwo, tak bezsilne wobec przestępców, jest tak bezwzględne wobec uczciwych ludzi? Chcę przetrzebić ten las przepisów, który rujnuje życie naszym przedsiębiorcom. W tym celu będę mógł polegać na naszych podmiotach gospodarczych, na tysiącach instytucji pośredniczących, którymi pogardzały kolejne rządy. Stawiamy na obniżkę podatków i na przemysł, na tworzenie bogactwa z myślą o jego redystrybucji, na przedkładanie zamówień publicznych nad dotacje!

Nasza koncepcja gospodarki jest spójna: sprzyja przedsiębiorczości w służbie wszystkich i zakorzenieniu. Tak, zakorzenieniu. Dlatego też zamierzamy sprzyjać przekazywaniu przedsiębiorstw z pokolenia na pokolenie, tak jak ma to miejsce we Włoszech, Niemczech i wielu innych krajach. Dlatego też chcę znieść podatki od spadków i darowizn w przypadku przekazywania przedsiębiorstw rodzinnych. To nienormalne, że francuski przedsiębiorca woli sprzedać swoją firmę chińskiemu przemysłowcowi lub amerykańskiemu funduszowi emerytalnemu, niż przekazać owoce swojej pracy swoim dzieciom, z obawy przed wywłaszczeniem przez fiskusa.

Ale wielki upadek dotyczy nie tylko naszych najmniej zamożnych pracowników, nie tylko naszych przedsiębiorstw, ale także potęgi Francji. Aby Francja mogła wydostać się ze spirali upadku, w której uwięziły ją nasze elity, musi odnowić swoją tradycję niezależności. Dlatego właśnie chcę, aby Francja opuściła zintegrowane dowództwo wojskowe NATO. Dlatego też musimy zazdrośnie strzec naszych terytoriów zamorskich. Dlatego Nowa Kaledonia musi pozostać francuska. Mówię „nie” kapitulacjom obecnego rządu. Chcę, aby Francja odzyskała pozycję równowagi w świecie: jesteśmy Francją! Nie jesteśmy wasalami Stanów Zjednoczonych, nie jesteśmy wasalami NATO ani Unii Europejskiej. Musimy rozmawiać z wszystkimi państwami! Stany Zjednoczone, Chiny, Rosja. Ale musimy być również ostrożni wobec nich wszystkich, ponieważ geopolityka nigdy nie jest długą spokojną rzeką. Musimy odzyskać naszą pozycję, odzyskać naszą siłę.

Przez cały czas trwania tej kampanii będę odsłaniał mój program i prezentował środki zaradcze, których pragnę dla Francji. Nasz program polityczny jest długoterminowy. Działamy na rzecz następnych dziesięcioleci i następnych pokoleń. A w dłuższej perspektywie władza idzie w parze z edukacją: w przypadku szkół będziemy stać po stronie najwyższej jakości. Francuski model szkolnictwa musi powrócić do swoich podstaw, ze szczególnym uwzględnieniem matematyki i nauk humanistycznych. Musimy na nowo odkryć model, który w przeszłości zapewniał nam sukces i który sprawił, że kraje azjatyckie, które nas dziś naśladują, odniosły sukces: kultura klasyczna, przedmioty ścisłe, docenianie umiejętności manualnych, przekazywanie wiedzy oraz kult zasług i doskonałości.

Począwszy od nowego roku szkolnego uczynimy ze szkół narzędzie asymilacji w stylu francuskim i wyrzucimy z klas naszych dzieci lewicową pedagogikę, islamo-lewactwo i ideologię LGBT! Nauczycielom damy z powrotem możliwość normalnego wykonywania zawodu, przywrócimy im autorytet, zabronimy stosowania języka inkluzywnego i wszelkich form pozytywnej dyskryminacji. Obiecuję, że szkoła przestanie być ideologicznym laboratorium lewicy, a nasze dzieci nie będą już jej królikami doświadczalnymi. Szkoła Republiki musi ponownie stać się sanktuarium, jakim była kiedyś. A wolna szkoła [szkolnictwo prywatne], której tak wiele zawdzięczamy, musi pozostać wolna!

Szkoły muszą odzyskać swój podstawowy cel: przekazywanie wiedzy, co jest jedynym sposobem na zredukowanie nierówności. Nie może dążyć do jak największej inkluzywności, ale musi przywrócić kult zasług i wysiłku. Przywracając przekazywanie wiedzy oraz kult wysiłku i zasług, będzie można skutecznie zwalczać nierówności społeczne! Chcę położyć kres tej lewicowej pedagogice, która przez czterdzieści lat miała za cel wyłącznie obniżenie poziomu edukacji. W imię równości wszystkich uczniów pozbawiono ich kultury, uniemożliwiono stawianie ocen, zakazano klasyfikacji. Uważali, że wyświadczają uczniom przysługę, a w rzeczywistości pozbawili ich wybitności, nie pozwalając im wykazać się talentem, inteligencją i pracą.

To szkoła mojego dzieciństwa, i jestem pewien, że dzieciństwa wielu z was tutaj obecnych: szkoła, która pozwoliła w ciągu jednego pokolenia wspiąć się na najwyższe szczeble Republiki. Przypomnijmy sobie Georges’a Pompidou: absolwent École Normale Supérieure, wysoki urzędnik państwowy, głowa państwa, którego rodzice byli nauczycielami, a dziadkowie skromnymi rolnikami. Takiego właśnie losu życzę następnym pokoleniom Francuzów, niezależnie od ich pochodzenia społecznego! Ta zapomniana Francja ma prawo odzyskać szkołę o wysokiej jakości! Ta pogardzana Francja ma prawo do odzyskania usług publicznych! Ta opuszczona Francje, w której brakuje posterunków policji, brakuje pociągów, brakuje lekarzy, brakuje szpitali, pozbawia się również jej dzieci szkoły odpowiadającej jej aspiracjom. To niesprawiedliwe i niedopuszczalne.

Ale niemożliwe nie jest francuskie: państwo może wyruszyć na rekonkwistę tej porzuconej Francji. Musi powrócić do każdej wsi, każdej gminy i każdego departamentu, aby zaoferować swój model oparty na wysokiej jakości. Doskonałość przemysłowa, naukowa, edukacyjna, w usługach publicznych. Tak, nasza walka toczy się o doskonałość. Ale nasza walka toczy się przede wszystkim o Francję. Ponieważ w obliczu coraz szybszej transformacji ludności, jako jedyni mamy odwagę mówić prawdę, mówiąc o sprawach drażliwych i proponując konieczne środki.

W 2019 roku Francja pozwoliła legalnie wjechać na swoje terytorium od 350 000 do 400 000 obcokrajowcom, czyli znacznie więcej niż liczy miasto Nicea, piąte co do wielkości miasto Francji! W okresie pięcioletniej kadencji prezydenta oznacza to prawie dwa miliony imigrantów, co odpowiada ludności Paryża. Stawką w następnych wyborach prezydenckich będzie to, czy chcemy wpuścić tu kolejne dwa miliony w ciągu następnych pięciu lat. Według danych urzędu statystycznego INSEE, podczas gdy w latach 60. mniej niż 1% noworodków nosiło imię muzułmańskie, dziś jest ich 22%.

22% dzisiaj, jaki procent jutro? Wyobraźmy sobie skalę bezprecedensowej zmiany kulturowej, demograficznej i międzyludzkiej, przez którą przechodzimy. Wczoraj system medialny ją negował, dziś wynosi ją pod niebiosa, a jutro powie nam, że nie mieliśmy wyboru. Kłamią. Mamy wybór. Mamy możliwość dokonania wyboru cywilizacyjnego przeznaczenia naszego kraju.

Nasza polityka w zakresie migracji i tożsamości opiera się na trzech filarach. Po pierwsze, natychmiast zatrzymać przepływy migracyjne. Już w pierwszych tygodniach kadencji „imigracja zero” stanie się wyraźnym celem naszej polityki. Do kolejnego lata chcę:

– ograniczyć prawo do azylu do garstki osób rocznie, aby przywrócić znaczenie temu nadużywanemu prawu,

– wprowadzić wymóg, aby wnioski o azyl były składane w konsulatach, co pozwoli uniknąć osiedlania się we Francji odrzuconych wnioskodawców, którzy de facto nigdy nie wyjeżdżają,

– znieść prawo łączenia rodzin i drastyczne ograniczyć imigrację rodzinną,

– wprowadzić staranniejszą selekcję studentów zagranicznych i wprowadzić zasadę, ze po zakończeniu studiów wracają do siebie,

– zlikwidować kanały nielegalnej imigracji,

– unieszkodliwić stowarzyszenia, które sprowadzają imigrantów do Europy.

Drugi filar mojej polityki migracyjnej jest prosty: chcę położyć kres magnesom, które czynią z Francji eldorado dla Trzeciego Świata. Francja musi stać się hojna dla swoich obywateli i przestać otwierać swój model społeczny na cztery wiatry! Chcę:

– znieść zasiłki socjalne dla cudzoziemców spoza Europy,

– zlikwidować państwową pomoc medyczną: dlaczego tylko my na świecie jesteśmy tak hojni?

– znieść automatyczne nabywanie obywatelstwa [prawo ziemi, ius solis]

– drastyczne zaostrzyć warunki przyznawania obywatelstwa

Trzeci filar tego programu skupia się na cudzoziemcach, którzy już osiedlili się we Francji. Chcę:

– systematycznie deportować wszystkich nielegalnych imigrantów przebywających nielegalnie na naszym terytorium,

– natychmiast deportować zagranicznych przestępców, którzy nie będą już zapełniać francuskich więzień.

– pozbawiać przestępców o  podwójnym obywatelstwie obywatelstwa francuskiego.

– odsyłać bezrobotnych cudzoziemców, którzy w ciągu sześciu miesięcy nie znajdą pracy. Tak wiele demokratycznych krajów to robi, dlaczego nie my?

Wszystkie te środki zostaną przedłożone narodowi francuskiemu w referendum do zatwierdzenia. W ten sposób, uświęcone przez powszechne prawo wyborcze, zostaną one narzucone wszystkim, w tym Radzie Konstytucyjnej, europejskim sędziom i technokratom w Brukseli.

Nasze istnienie jako narodu francuskiego nie podlega negocjacjom. Nasze przetrwanie jako narodu francuskiego nie jest uzależnione od dobrej woli traktatów czy sędziów europejskich. Weźmy nasze przeznaczenie z powrotem w swoje ręce!

Teraz pragnę zwrócić się do tych, którzy są Francuzami [tzn. mają obywatelstwo francuskie]. Tak, rozróżniam, kto jest Francuzem, a kto nie jest. Nie, nie deportuję niektórych Francuzów! Tak, wyciągam rękę do muzułmanów, którzy chcą zostać naszymi braćmi! Wielu z nich już jest. Tym wszystkim, którzy chcą być Francuzami i którzy codziennie dają świadectwo przywiązania do Francji; tym wszystkim, którzy nie przybyli do Francji z powodu hojności jej modelu socjalnego, z przyzwyczajenia czy z przekory; tym wszystkim, których przodkowie, tak jak ja, przybyli skądinąd, ale którzy chcą, by przyszłość ich dzieci była pisana tutaj. Wszystkim im proponuję asymilację.

Jest to największy dar, jaki Francja może Ci zaoferować, stanowić część jej bogatej historii. Jest to największy dar, jaki Francja kiedykolwiek mi dała! Proszę sobie wyobrazić: stać się rodakiem Montaigne’a i Pascala, Chateaubrianda i Balzaca! Wybór asymilacji jest wymagający, ponieważ od tej pory trzeba mówić „my”, gdy mówimy o przeszłości, w której nie było naszych przodków. To wysiłek, który podjęli moi dziadkowie i moi rodzice. Tak, asymilacja jest wymagająca, ale to jedyny sposób na osiągnięcie pokoju i braterstwa.

Tak, asymilacja jest wymagająca. Ale dlaczego zwalniać Algierczyków, Malijczyków czy Turków z wysiłków podejmowanych w przeszłości przez Hiszpanów, Polaków czy Włochów? Dlaczego muzułmanie mieliby nie być w stanie dokonać dzieła oddzielenia tego, co duchowe, od tego, co doczesne, którego dokonali przed nimi Żydzi i chrześcijanie? Tak, wyciągamy rękę do Francuzów wyznania muzułmańskiego, którzy chcą stać się naszymi braćmi! Są tacy! A nasza ręka jest twarda i bezkompromisowa: jeśli uczyniliście Francję swoją matką, a każdego Francuza swoim bratem, jesteście naszymi rodakami. Tak, w naszej rekonkwiście stawiamy poprzeczkę bardzo wysoko i jesteśmy wymagający, ponieważ Francja nie jest menu à la carte. Francja wymaga całkowitego przylgnięcia.

A dla tych, którzy się na to nie zgadzają, i dla wszystkich podwójnych obywateli i obcokrajowców, którzy łamią nasze prawa, nasze drzwi są szeroko otwarte. To są rozwiązania, których Francuzi domagają się od dziesięcioleci! Duże problemy wymagają wielkich środków zaradczych: Francja nie może dłużej zwlekać. Nie mogę toczyć tej walki bez was. Potrzebuję was! Czeka nas ogromna walka o ocalenie naszego kraju i każdy z nas bierze udział w tej ogromnej bitwie.

Apeluję do wszystkich francuskich patriotów, do wszystkich tych, którzy mocno stąpają po ziemi. Do wszystkich, którzy nie opuścili Francji. Apeluję do tych działaczy, do tych sztabowców, do tych wyborców Frontu Narodowego, którzy widzą, jak ich idee od dziesięcioleci wegetują zepchnięte do jałowej opozycji. Apeluję do tych działaczy i wyborców Republikanów, którzy mają dość patrzenia, jak ich reprezentanci ulegają nakazom lewicy i politycznej poprawności. Ta prawica zakochana we Francji, stanowi większość w naszym kraju. Ludzie zamożni, którzy nie zerwały więzi z ojczyzną. Lud, który nie poddał się wykorzenieniu. Klasa średnia, która nie chce być zastąpiona.

Wyciągam rękę do wyborców, kierownictwa i zwolenników Republikanów, z których wielu reprezentuje mój przyjaciel Éric Ciotti. Wasze miejsce jest z nami, wśród nas, u naszego boku w tej walce o Francję. Chcę rozmawiać z sierotami po RPR. Do wszystkich tych, którzy pamiętają, że dokładnie 31 lat temu tutaj, w Villepinte, cała prawica spotkała się, aby zorganizować Stany Generalne Imigracji. Miałam wtedy zaledwie 30 lat. Byłem tam. Obserwowałem i notowałem. Ale przede wszystkim byli tam Chirac, Giscard, Juppé, Bayrou, Sarkozy, Madelin i wielu innych. Obiecali, że imigracja zostanie zredukowana do zera, że solidarność narodowa będzie zarezerwowana dla Francuzów i że prawo do automatycznego obywatelstwa zostanie zniesione. Stanowczo twierdzono, że prawo islamskie jest nie do pogodzenia z prawami Republiki Francuskiej.

To psotny zbieg okoliczności, że 31 lat później znajdujemy się tutaj, w Villepinte, aby ponownie powiedzieć dokładnie to samo. I lewica, i media, i rząd Macrona, i centrum, a nawet obecni przywódcy Republikanów przyklejają mnie i wam niechlubną łatkę skrajnej prawicy. Zadaję proste pytanie: czy Jacques Chirac był skrajnie prawicowy? Czy Valéry Giscard d’Estaing był skrajnie prawicowy? Czy Alain Juppé i François Bayrou też byli skrajnie prawicowi? Tak, przypadek jest psotny. Gromadzimy się tu dzisiaj, 5 grudnia, w rocznicę założenia RPR, w 1976 roku! Nie miało nawet nas tu być, tutaj, w Villepinte, ale jesteśmy. Co za zbieg okoliczności, co za rocznica, jakie wspomnienia, jakie symbole!

Ale lekcja Villepinte na tym się nie kończy. Trzy lata po tym walnym zgromadzeniu prawicy, RPR i UDF wygrały wybory parlamentarne. A w 1995 roku do Pałacu Elizejskiego wszedł Jacques Chirac. A jednak wszystkie te piękne proklamacje z Villepinte pozostały martwą literą. Wszystkie te piękne obietnice zostały zapomniane. Prawica, jak zwykle, podporządkowała się nakazom lewicy, mediów i sędziów. Prawica, jak zwykle, zdradziła swoich wyborców gdy tylko ci postawili ja na podium. Trzydzieści lat później nic się nie zmieniło. Trzydzieści lat później RPR i UDF przeksztalciły się w LR, ale to wciąż te same obietnice, wciąż te same marsowe deklaracje.

Dlaczego chcieć, aby ci politycy dotrzymywali zobowiązań, których nie dotrzymywali przez 30 lat? Te same przyczyny wywołają te same skutki. Valérie Pécresse ciągle przypomina, że weszła do polityki z powodu Jacquesa Chiraca. Ciągle się na niego powołuje. Uwierzmy jej na słowo: będzie zachowywać się jak jej mentor, będzie obiecywać wszystko i nie wywiązywać się z niczego. Chirac powiedział: „Zaskoczę was moją demagogią”. Chirac powiedział: „Obietnice zobowiązują tylko tych, którzy w nie wierzą”. Tak, uwierzmy Valérie Pécresse, gdy powtarza, że jest spadkobierczynią Jacques’a Chiraca.

Stanowimy całkowite przeciwieństwo tych politycznych zdrajców. Obiecujemy i dotrzymujemy słowa. Zobowiążemy się i zrobimy to. Powiedzmy, moi przyjaciele, że będzie to nasza Przysięga z Villepinte! Przysięga z Villepinte, która wymaże trzydzieści lat zaprzaństwa i tchórzostwa. Trzydzieści lat, podczas których ludzie byli podzieleni, skłóceni, poddani ostracyzmowi. Wyborcy Frontu Narodowego traktowani jak pariasi, a wyborcy LR zastraszani, terroryzowani przez lewicę, która suwerennie decydowała, kto jest „republikaninem”, a kto nie, kto tkwi w dobrym, a kto w złym obozie.

Ten czas już minął. Musimy się zjednoczyć, musimy się zgromadzić, musimy się połączyć. Chcę oddać prawo głosu wyborcom Frontu Narodowego i chcę przywrócić prawicę wyborcom LR. To nie czas na spory i bizantyjskie debaty: jutro Francja może zniknąć. Naszym obowiązkiem jest powstać. Naszym obowiązkiem jest stanąć do walki. Naszym obowiązkiem jest zaangażować się! To bardzo szczególne zaangażowanie, ponieważ nie będziemy walczyć z ludźmi. W przeciwieństwie do naszych przeciwników, którzy są pełni nienawiści i pogardy, my nie walczymy z ludźmi. Nasza walka jest cięższa, trudniejsza i bardziej szlachetna: walczymy z ideami.

W 2022 roku pokonamy nie tylko osobę Emmanuela Macrona, ale raczej jego ideologię, system, którego jest chorążym, rzecznikiem i wykonawcą. „Osoba” Emmanuela Macrona nas nie interesuje, ponieważ jest on z gruntu nieciekawy! Znajdźcie mi choć jednego Francuza w tym kraju, który potrafi określić poglądy Emmanuela Macrona. Choć jednego! Nie ma nikogo, nawet on sam. Nikt nie wie, kim on jest, bo jest nikim. Za maską doskonałej technokratycznej inteligencji, za górą powierzchownych pomysłów, za sprzecznymi sloganami, za „jednocześnie”, synonimem nieporządku i „bez względu na cenę” [dwa ulubione slogany Macrona], synonimem ruiny, nie ma nikogo. Nie ma nic.

Macron wypatroszył naszą gospodarkę, naszą tożsamość, naszą kulturę, naszą wolność, naszą energię, nasze nadzieje, nasze życie. On wszystko opróżnił, bo stanowi on jest wielką pustką, otchłanią. W 2017 roku Francja wybrała nicość i wpadła w nią. Moi przyjaciele, nadszedł czas. Nadszedł czas, aby wyciągnąć nasz kraj i naszych obywateli z tej studni bez dna. Zostawiamy ten plastikowy manekin w jego oknie wystawowym, ten automat, który błądzi w labiryncie luster, tę maskę bez twarzy, która oszpeca nasze własne oblicze. Zostawiamy tego nastolatka wiecznie szukającego siebie. Zostawiamy go z jego obsesją na własnym punkcie.

Zachowajmy naszą odwagę, naszą inteligencję, naszą siłę i nasze zaangażowanie do walki z globalizmem, z wielokulturowością, z masową imigracją, z teorią gender, z islamo-lewakami, ze wszystkimi tymi piekielnymi maszynami, które mają tylko jeden cel, jedną misję i jeden ideał: zdekonstruować nasz naród, aby lepiej go zniszczyć. Będziemy niestrudzenie eliminować te oderwane od życia ideologie, które żyją tylko z publicznych pieniędzy i zaangażowanych dziennikarzy. Tak, sprawimy, że macronizm stanie się jedynie przykrym wspomnieniem. Następnie, gdy ten duch opuści Pałac Elizejski i gdy lewica straci swoją ostatnią marionetkę, zastąpimy ją Francją. Zastąpimy małego Macrona „Wielkim Narodem”. Pustkę zastąpimy tożsamością. Zastąpimy samozadowolenie doskonałością. Zastąpimy to, co żałosne, historią. Czeka nas wspaniałe i wyjątkowe zadanie, zobowiązanie na całe życie. Francja znajduje się na rozdrożu i teraz nadszedł czas.

Francuzi! Chcę entuzjazmu, chcę pieśni, chcę radości, chcę dumy! Bądźcie silni, bądźcie radośni, bądźcie szczęśliwi! Zamierzamy odbić Francję z rąk cyników i zarozumialców, z rąk tych, którzy mają w oczach tylko pogardę i arogancję. Powstajemy przeciwko tym wszystkim, którzy chcą, abyśmy zniknęli! W górę serca! Przez całe życie z całych sił odrzucałem melancholię, która prowadzi do rozpaczy, melancholię, która pozbawia odwagi i paraliżuje działanie. Bernanos pisał: „Nadzieja jest heroiczną determinacją duszy, a jej najwyższą formą jest pokonana rozpacz”.

Tak, musimy przezwyciężyć gniew i wątpliwości nagromadzone przez tyle lat, by przekształcić naszą rozpacz w nadzieję. Czeka nas kolosalne i wspaniałe zadanie: odbudowa Francji, naszego ukochanego kraju. Mamy żołnierzy, mamy plan, mamy siłę i odwagę. Mamy pomysły, mamy program i mamy ruch. Oni nic przeciw wam nie mogą, nic przeciw nam nie mogą. Możemy teraz podnieść oczy i głośno i wyraźnie wykrzyczeć całemu światu: Francja wróciła!

Kraj naukowców, którzy zmienili świat i kraj pisarzy, którzy sprawili, że stał się on marzeniem! Kraj odważnych pracowników i pomysłowych innowatorów! Kraj wyjątkowy na świecie, ta idealna równowaga między pięknem a siłą, między elegancją a werwą, między instynktem przetrwania a wielkodusznością, między wolnością a równością, między geniuszem a lekkością! Tak, Francja powróciła, ponieważ francuski naród powstał!

Francuski naród przeciwstawia się wszystkim tym, którzy chcą, by zniknął. Staje wobec tych wszystkich, którzy chcą pozbawić jego dzieci dziedzictwa i wielkości! Naród francuski nigdy nie da się zastraszyć tym, którzy zaprzysięgli zniszczenie! Tak, Francja wróciła!

Niech żyje Republika, a przede wszystkim niech żyje Francja!

Adam Gwiazda

Ur. 1970 r., studiował filozofię społeczną i polityczną na Sorbonie pod kierunkiem Claude'a Polina. Filozof z wykształcenia, historyk z zamiłowania, wydawca z zawodu. Współpracował stale m. in. z „La Nouvelle Revue d Histoire” i „Conflits”. Był redaktorem „Stańczyka”. Jest współautorem pracy zbiorowej: „Tożsamość Starego Kontynentu i przyszłość projektu europejskiego”.

Czytaj więcej artykułów tego autora

Czytaj również